Moje myśli galopują w szaleńczym tempie. Myślę o tym, że Sophie jest za mała, by dać sobie radę na arenie, że Gabriella jest za mała, żeby się zgłosić, a Alexandra nie miałaby szans. I o tym, że choć tak samo niechętna do Igrzysk, mam lepszą kondycję i jestem lepiej wyszkolona od Alexandry.
W pewnym momencie moja ręka wędruje w górę, a z gardła wydobywają się słowa, choć nie zdaję sobie sprawy, że je mówię:
-Chcę zostać trybutem! - spojrzenia wszystkich zgromadzonych na placu lądują na mnie. A ja patrzę na Sophie, na małą, bezbronną Sophie, już otoczoną Strażnikami Pokoju. Widząc jej spojrzenie, przepycham się przez tłum, jakby nie słysząc gorączkowego szeptu "Dziękuję", Alexandry.
Kilka sekund później stoję już na scenie, a Emi podsuwa mi mikrofon pod nos.
-Kochana, zdradź nam, jak się nazywasz?
Obejmuję spojrzeniem cały plac. Nie wiem, jak wyglądam przed kamerami. Chcę wyjść na przygotowaną, na doskonale wiedzącą, co robić, choć w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie.
-Jestem Julia Dove.
-Doskonale! - ćwierka Emi, poprawiając zieloną perukę. - Teraz pora na chłopców! - oznajmia i podchodzi do drugiej kuli. Zanim jednak wyjmuje karteczkę, gdzieś z tłumu wydobywa się głos:
-Chcę być trybutem! - ta ten dźwięk Emi gwałtownie się odwraca. Też przenoszę spojrzenie w tamto miejsce. Kiedy widzę blond czuprynę, dopadają mnie podejrzenia. Kiedy chłopak zbliża się do sceny, już wyraźnie widzę jego twarz.
-Jak się nazywasz? - pyta go Emi, ale ja słyszę ją jak z oddali.
-Barth... właściwie Bartholomew Pouls.
Błagam, każdy tylko nie on!
Barth jest chłopakiem w moim wieku. I również obiektem westchnień prawie wszystkich dziewczyn w Drugim Dystrykcie, w tym również moim i moich najlepszych przyjaciółek. Oczywiście, żadna z nas nie powiedziała o tym pozostałym, ale łatwo można było to zauważyć. Dotychczas w ogóle nie zwracał na mnie uwagi, ale przyjaźnił się z Maddie. Czasami zamienialiśmy parę słów, typu "Cześć", "Co u ciebie?" ale nie mogliśmy się nazwać przyjaciółmi. A ja chciałabym nawet czegoś więcej, i to od trzeciej klasy...
Pozostałe uroczystości mijają mi jak przez mgłę. Pamiętam tylko miły dreszcz, kiedy podawałam dłoń Barthowi.
Następnie przechodzimy do Pałacu Sprawiedliwości. Siadam w brązowym fotelu, po raz pierwszy dociera do mnie, co zrobiłam.
Zgłosiłam się, by wziąć udział w Igrzyskach. Czyli zrobiłam coś, o czym nigdy bym nie pomyślała, że to zrobię. Teraz dopiero rozumiem, że zrobiłam głupotę. Nie dam sobie rady na arenie, może i jestem lepsza od Alexandry, ale nie od trybutek z Pierwszego czy Czwartego Dystryktu. Poza tym, w moim Dystrykcie jest mnóstwo dziewczyn, które chciałyby zająć moje miejsce, lepiej wyćwiczonych. Co ja zrobiłam?
W tym momencie drzwi otwierają się, Do środka wchodzi moja mama i tata.
-Julia! - krzyczy maa i porywa mnie w objęcia. Tata stoi dalej od niej, ale gdy tylko mama mnie puszcza, tata podchodzi i też lekko mnie przytula. Ten gest tak mnie zadziwia, że przez chwilę nieruchomieję. Tata okazujący uczucia, kiedy nie jest pijany? To coś nowego.
-Julia. Julia wiem, że nie jesteś specjalnie wyćwiczona, ale dużo wiesz. Poradzisz sobie. Jesteś zawodowcem. - Jestem zawodowcem. Rzeczywiście. Pochodzę z Drugiego Dystryktu. Wszyscy się mnie boją. - Rozumiesz?! - kiwam głową. - Postaraj się wygrać. Obiecaj mi. Proszę. Obiecaj.
-O...obiecuję. - wychrypiałam. Tata przytula mnie jeszcze raz, a mama łapie mnie za rękę. Strażnik Pokoju mówi, że czas minął.
Tuż po nich wchodzi Alexandra razem z Sophie. Widać, że ta pierwsza płakała.
-Julia... Julia... bardzo ci dziękuję.... bardzo... - duka Alexandra.
Przytulam ją, zamykając jej usta. Alexandra łka cicho.
-Przynajmniej obiecaj mi, że spróbujesz wygrać. - mówi cicho, a moje kąciki ust podnoszą się lekko w uśmiechu. Dosłownie dwadzieścia sekund wcześniej mama poprosiła mnie o to samo.
-Obiecuję. Obiecuję, że wygram.
Alexandra zadowolona kiwa głową i próbuje się uspokoić.
-Julia. - słyszę szept Sophie. Przenoszę wzrok na nią. - Dziękuję ci, że się za mnie zgłosiłaś. Jesteś kochana.
Dzięki tym szczerym, dziecięcym słowom w moich oczach lśnią łzy.
-To moja ulubiona broszka. Chcę, żebyś ją miała. - powiedziała mała Sophie, wciskając mi do ręki małą broszkę w kształcie lecącego ptaka nieokreślonego gatunku. Dobrze znam ten obraz.
-Ulecę wysoko, ponad cierpienie... - mówię, gładząc broszkę.
-...bóle i smutki oddam w zapomnienie. - dokańcza ze mną Sophie. Jest to wers z piosenki, której nauczyła mnie siostra, a którą zna większość ludzi, których przodkowie walczyli w rebelii. Piosenka była jedną z piosenek rebeliantów, którą śpiewali, gdy szli na wojnę. Kapitol zakazał jej śpiewania, dlatego dziwię się, że Sophie posiada broszkę z obrazkiem ilustrującym tą piosenkę.
Przytulam obie siostry, gdy Strażnik Pokoju oznajmia, że czas minął. Kiedy wychodzą, ocieram łzy wierzchem dłoni.
Następnym gościem jest Maddie. Staje w drzwiach w groźnej pozie
-No, no, ukradłaś mi szansę uczestniczenia w Igrzyskach.
Przez chwilę stoimy w milczeniu, aż wreszcie Maddie piszczy z radości i mocno mnie przytula.
-Pojedziesz tam i pokażesz im, że Dystrykt Drugi rządzi!
Uśmiecham się lekko. Maddie nie wie, że bardzo się boje. Pewnie myśli, że zrobiłam to, bo o tym marzyłam, tak jak ona.
-A jak nie wygrasz, dopilnuj, żeby wygrał Barth, to będę miała sławnego chłopaka.
Słowa Maddie lekko mnie zabolały. Nawet się cieszę, kiedy Strażnik każe jej wyjść.
-Julia! - krzyczy maa i porywa mnie w objęcia. Tata stoi dalej od niej, ale gdy tylko mama mnie puszcza, tata podchodzi i też lekko mnie przytula. Ten gest tak mnie zadziwia, że przez chwilę nieruchomieję. Tata okazujący uczucia, kiedy nie jest pijany? To coś nowego.
-Julia. Julia wiem, że nie jesteś specjalnie wyćwiczona, ale dużo wiesz. Poradzisz sobie. Jesteś zawodowcem. - Jestem zawodowcem. Rzeczywiście. Pochodzę z Drugiego Dystryktu. Wszyscy się mnie boją. - Rozumiesz?! - kiwam głową. - Postaraj się wygrać. Obiecaj mi. Proszę. Obiecaj.
-O...obiecuję. - wychrypiałam. Tata przytula mnie jeszcze raz, a mama łapie mnie za rękę. Strażnik Pokoju mówi, że czas minął.
Tuż po nich wchodzi Alexandra razem z Sophie. Widać, że ta pierwsza płakała.
-Julia... Julia... bardzo ci dziękuję.... bardzo... - duka Alexandra.
Przytulam ją, zamykając jej usta. Alexandra łka cicho.
-Przynajmniej obiecaj mi, że spróbujesz wygrać. - mówi cicho, a moje kąciki ust podnoszą się lekko w uśmiechu. Dosłownie dwadzieścia sekund wcześniej mama poprosiła mnie o to samo.
-Obiecuję. Obiecuję, że wygram.
Alexandra zadowolona kiwa głową i próbuje się uspokoić.
-Julia. - słyszę szept Sophie. Przenoszę wzrok na nią. - Dziękuję ci, że się za mnie zgłosiłaś. Jesteś kochana.
Dzięki tym szczerym, dziecięcym słowom w moich oczach lśnią łzy.
-To moja ulubiona broszka. Chcę, żebyś ją miała. - powiedziała mała Sophie, wciskając mi do ręki małą broszkę w kształcie lecącego ptaka nieokreślonego gatunku. Dobrze znam ten obraz.
-Ulecę wysoko, ponad cierpienie... - mówię, gładząc broszkę.
-...bóle i smutki oddam w zapomnienie. - dokańcza ze mną Sophie. Jest to wers z piosenki, której nauczyła mnie siostra, a którą zna większość ludzi, których przodkowie walczyli w rebelii. Piosenka była jedną z piosenek rebeliantów, którą śpiewali, gdy szli na wojnę. Kapitol zakazał jej śpiewania, dlatego dziwię się, że Sophie posiada broszkę z obrazkiem ilustrującym tą piosenkę.
Przytulam obie siostry, gdy Strażnik Pokoju oznajmia, że czas minął. Kiedy wychodzą, ocieram łzy wierzchem dłoni.
Następnym gościem jest Maddie. Staje w drzwiach w groźnej pozie
-No, no, ukradłaś mi szansę uczestniczenia w Igrzyskach.
Przez chwilę stoimy w milczeniu, aż wreszcie Maddie piszczy z radości i mocno mnie przytula.
-Pojedziesz tam i pokażesz im, że Dystrykt Drugi rządzi!
Uśmiecham się lekko. Maddie nie wie, że bardzo się boje. Pewnie myśli, że zrobiłam to, bo o tym marzyłam, tak jak ona.
-A jak nie wygrasz, dopilnuj, żeby wygrał Barth, to będę miała sławnego chłopaka.
Słowa Maddie lekko mnie zabolały. Nawet się cieszę, kiedy Strażnik każe jej wyjść.
Wspaniały rozdział. W szczególności spodobało mi się "Ulecę wysoko, ponad cierpienie, bóle i smutki oddam w zapomnienie". To jest takie piękne. Mam nadzieję, że dalej będziesz pisać ten blog. Zapowiada się bardzo ciekawie. Pod koniec naprawdę wkurzyło mnie zachowanie Maddie, ona jest na prawdę bezczelna. Zapraszam również na mojego bloga http://przekletydwor.blogspot.com/. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Będę wdzięczna jeśli zostawisz tam swoją opinię. Wiem, że popełniam na nim dużo błędów językowych itp., ale ja już tak mam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń